nic już się nie suszy w łazience, pełna świąteczna hipokryzja, poupychane po szafach
naleję sobie wrzątku do wanny i zapalę,
tym razem tytoń czekoladowy
na blacie cynamonowe świeczki
na półce zamiast czterdziestu oplutych mydłem opakowań po żelach album Gigera, na co dzień przykryty ręcznikiem, saszetkami po pilingu, milionami dupereli
a może nie wejdę wcale do tej wanny tylko narobię skrętów i pójdę oglądać pełnię
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz