środa, 13 czerwca 2012

Zrzucamy tytoń

Dziewczyny obejmują się, palimy, a przed balkonem deszcz. W deszczu chłopak w lepiącej się do ciała koszulce próbuje wysępić papierosa na prawie pustej ulicy.


Do you speak polish? - zaczepia gościa zmierzającego z plecakiem w stronę dworca.


Palimy. Nie dostał. Ogląda się bezradnie, zauważa naszą palarnię, stoi tuz pod balkonem, uśmiecha się i woła.
-Poczęstujecie mnie fajkiem? nie mam jak skręcić blanta!
- Zaraz - mówię i pakuję mu papierosa, tytoń i gilzy w torebkę, a torebkę w pudełko. Nie zmoknie.
- Masz tu tytoń piiiistaaacjowy! - krzyczy do niego G. , a on się śmieje, rozwija paczkę i pyta
- A po co mi aż tyle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz